Spłonął dom czteroosobowej rodziny w Sandomierzu. Nie mają nic
Rodzina wybiegła na podwórko. Mąż pani Renaty wezwał straż pożarną jak walczy z coraz większymi językami ognia. Co z nami będzie? Nie wiem. Córki pani Renaty mają 10 i 13 lat. Młodsza uciekła z domu tylko w szlafroku. - Usiedliśmy na ławce, dziewczynki płakały - opowiada pani Renata. Ja próbowałam nie płakać, ale się nie dało. Przyjechała teściowa i zabrała dzieci, żeby na to nie patrzyły. Rano dziewczynki poszły do szkoły. Miały rozmowę z psychologiem. Spaliło się prawie wszystko. Dorobek całego życia. - Dom kupiliśmy po powodzi w 2010 roku, wyremontowaliśmy go - wspomina pani Renata. - Wszystko było nowe od podstaw. Co z nami będzie dalej ? Nie wiem. Dom jest do rozbiórki, tak powiedział inspektor nadzoru budowlanego. >>> CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYCH SLAJDACH <<<