Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Centra handlowe apelują do rządu o jasny nakaz używania maseczek. Na Zachodzie za brak maseczki grożą słone kary. Polskie prawo jest wadliwe

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
i
i Fot. Przemysław Świderski
Polska Rada Centrów Handlowych apeluje do rządu i posłów „o pilne doprecyzowanie przepisów regulujących uprawnienia i obowiązki osób przebywających w miejscach handlu i usług w czasie epidemii oraz określenie konsekwencji dla tych, którzy nie będą ich przestrzegać”. Przez niejasne prawo w sklepach i innych miejscach coraz częściej dochodzi do sporów, a nawet awantur, jak w głośnej już wojence celebryty Tomasza Karolaka z siecią IKEA. Handlowcom zależy na ukróceniu tego groźnego procederu. Coraz więcej krajów na Zachodzie wprowadza lub zaostrza kary za brak maseczki w miejscu publicznym. Noszenie maseczek jest obowiązkowe m.in. w całym Paryżu, kara wynosi 135 euro. W Berlinie kary wahają się między 50 a 500 euro, a we włoskiej Kampanii nawet 1000 euro. Zaostrzone przepisy brytyjskie przewidują kary nawet do 3200 funtów, a irlandzkie – karę pół roku więzienia.

FLESZ - Nauczyciele mogą przenosić wirusa?

„Z zaniepokojeniem obserwujemy coraz większą liczbę klientów, którzy odmawiają zasłaniania nosa i ust w miejscach handlu, zapowiadane są zorganizowane protesty, a odwiedzający nas klienci posługują się specjalnie przygotowanymi oświadczeniami. Ze względu na nieprecyzyjne przepisy jako branża zostaliśmy postawieni w bardzo trudnej sytuacji. Właściciele, zarządcy i najemcy centrów handlowych nie mają żadnych skutecznych instrumentów, by egzekwować obowiązki zmierzające do ochrony zdrowia i życia klientów oraz pracowników. Pilnie potrzebne są odpowiednie, jednoznaczne regulacje, pozwalające na korzystanie z usług handlowych wyłącznie osobom nie narażającym innych na zakażenie” – czytamy w apelu Polskiej Rady Centrów Handlowych, zrzeszającej ponad 240 firm działających w branży nieruchomości i miejsc handlu i usług. W zarządzie PRCH zasiadają przedstawiciele wynajmujących, najemców oraz firm świadczących usługi dla centrów handlowych w całym kraju.

Apel PRCH powstał w reakcji na coraz liczniejsze „obywatelskie akcje przeciwko niekonstytucyjnemu nakazowi noszenia maseczek”, organizowane przez różne grupy za pośrednictwem mediów społecznościowych. W zeszłym tygodniu napisaliśmy, że po tym, jak celebryta Tomasz Karolak został wyproszony z warszawskiego sklepu IKEA, bo próbował robić zakupy bez maseczki ochronnej i stanowczo odmówił jej założenia powołując się na „prawa konstytucyjne”, klienci skandynawskiej sieci zaczęli się przez FB skrzykiwać na „zakupy bez maski”. Założonym przez niejakiego… „Tomasza” wydarzeniem w samych tylko Jankach zainteresowało się kilkaset osób.

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zwraca uwagę, że akcje tego typu oraz wszelkie spory prawne w kwestii noszenia maseczek nakręcane są przez niejasne i nieprawidłowo wydane polskie przepisy. O wadliwości rządowych rozporządzeń świadczy głośny już wyrok Sądu Rejonowego w Suwałkach, który na wniosek policji ukarał 100 zł grzywny ekspedientkę za to, że odmówiła sprzedaży towarów klientce bez maseczki. Równocześnie policja nakłada kary (do 500 zł) na klientów sklepów…

Zdaniem RPO, funkcjonujące obecnie przepisy zobowiązujące do noszenia maseczek w centrach handlowych i sklepach, na które powołuje się m.in. zarząd IKEA w Polsce, są wadliwe, ponieważ nie mają oparcia w żadnej ustawie. RPO od tygodni wzywa rząd do rozwiązania tego problemu. Domagają się tego także publiczni przewoźnicy, gdyż nakaz noszenia maseczek powszechnie łamany jest także w autobusach, tramwajach, pociągach. W zeszłotygodniowej odpowiedzi na interpelację krakowskiego radnego Dominika Jaśkowca prezydent Krakowa Jacek Majchrowski przyznał, że kontrolerzy nie maja prawa egzekwować nakazu noszenia maseczek, ani wlepiać pasażerom kar za brak zabezpieczeń, bo nie ma ku temu „upoważnienia ustawowego”.

O odpowiednie przepisy apeluje od dłuższego czasu Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji zrzeszająca większość sieci handlowych w naszym kraju, od Auchana i Biedronki po Żabkę. Teraz do tych apeli dołącza Polska Rada Centrów Handlowych. Powód jest oczywisty: pandemia nie ustępuje, przybywa zakażonych, a tymczasem kolejni klienci ostentacyjne negują nakaz noszenia maseczek – w sytuacji, gdy (wedle epidemiologów) jest to jeden z głównych sposobów ochrony społeczeństwa przed rozprzestrzenianiem się zarazy.

Nieskuteczne apele do Ministerstwa Zdrowia: rośnie liczba opornych Polaków

Polska Rada Centrów Handlowych przypomina, że już na początku sierpnia zwróciła się do Ministerstwa Zdrowia z prośbą o wprowadzenie „jednoznacznego rozwiązania prawnego, które pozwoli nie wpuścić i nie obsłużyć klientów nienoszących masek ochronnych na terenie sklepów w centrach handlowych”.

- Otrzymaliśmy odpowiedź wskazującą, iż kwestie te uregulowane są w rozporządzeniu Rady Ministrów z 7 sierpnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, które z kolei stanowi wykonanie upoważnienia zawartego w przepisach ustawy z 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Praktyka pokazuje jednak, że egzekwowanie wprowadzonego obowiązku jest istotnie utrudnione, a czasem wręcz nierealne ze względu na możliwą odpowiedzialność sprzedawców, w tym także wykroczeniową, którzy odmawiają obsługi klientów niestosujących się do konieczności zakrywania ust i nosa. Konieczna jest ochrona sprzedawców i usługodawców w takich sytuacjach, a nie zagrożenie grzywną, tak jak to miało miejsce w przypadku wyroku sądu z Suwałk – podkreśla Agata Samcik, dyrektor ds. komunikacji PRCH.

Przekonuje, że troska o bezpieczeństwo i komfort klientów jest dla centrów handlowych priorytetem, stąd poza działaniami z zakresu bezpieczeństwa sanitarnego, centra handlowe aktywnie włączyły się w edukowanie klientów i promowanie dobrych praktyk podczas zakupów w ramach ogólnopolskiej akcji #kupujebezpiecznie, nad którą patronat objęło Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Rozwoju.

- Dziękujemy wszystkim Klientom, którzy wyrażają troskę o innych i respektują obowiązek zasłaniania nosa i ust. W tych trudnych czasach kierujmy się rozsądkiem i chrońmy najbliższych oraz szanujmy pracę pracowników wszystkich miejsc handlu i usług, którzy codziennie narażają swoje zdrowie kontaktując się z setkami osób – mówi Agata Samcik.

Coraz bardziej słone kary za brak maseczki w całej Europie i na świecie

W związku z nasilającą się pandemią kolejne kraje zaostrzają kary za brak maseczek w miejscach publicznych, nie tylko w sklepach.

Pod koniec sierpnia kanclerz Angela Merkel i niemieckie kraje związkowe uzgodniły, że w zawiązku z rozwojem pandemii w całym kraju obowiązywać będą zaostrzone przepisy dotyczące m.in. noszenia maseczek. Minimalna grzywna za ich łamanie wynosi 50 euro. Władze nasiliły kontrole, aby upewnić się, że ludzie przestrzegają prawa. Chcą też wyposażyć konduktorów na kolei w uprawnienia do nakładania kar za brak maski (w Polsce konduktor musi do niesubordynowanego pasażera wzywać policję).

Jak pisze w swym sierpniowym raporcie Polski Instytut Ekonomiczny, nakazy noszenia maseczek obowiązują w większości krajów na świecie. Mogą obowiązywać na terenie całego kraju (jak w większości krajów Europy) albo w niektórych częściach, w zależności od sytuacji epidemiologicznej lub decyzji władz lokalnych (np. Stany Zjednoczone, Rosja, Kanada, Australia). Wszędzie za nieprzestrzeganie przepisów o zasłanianiu ust i nosa grożą kary finansowe, a w niektórych jurysdykcjach nawet kary pozbawienia wolności.

„Dziś dysponujemy już znaczną liczbą prac naukowych, które wskazują na skuteczność maseczek w walce z koronawirusem. Na przykład, za pomocą eksperymentów laboratoryjnych pokazano, że nawet niemedyczne maseczki zatrzymują kropelki o rozmiarze wymaganym do ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa. Do dyspozycji jest także pokaźny zasób badań epidemiologicznych, które sugerują skuteczność powszechnego obowiązku noszenia maseczek i jego negatywny wpływ, między innymi na prędkość rozprzestrzeniania się COVID-19 oraz na śmiertelność” – czytamy w raporcie PIE..

We Francji w całym kraju przepisy nakazujące zasłanianie ust i nosa zbliżone są do polskich, jednak władze samorządowe wielu miast i regionów, w szczególności dużych aglomeracji (m.in. Marsylia, Tuluza, część Paryża) i miejscowości turystycznych, nałożyły dodatkowy nakaz noszenia maseczek również na świeżym powietrzu.

W Hiszpanii wszystkie regiony wprowadziły lokalny nakaz noszenia maseczek zarówno w zamkniętych pomieszczeniach, jak i w otwartych przestrzeniach – 13 sierpnia taki przepis wprowadzono na Wyspach Kanaryjskich. Decydenci poszli nawet krok dalej i za przykładem Galicji zaproponowali również zakaz palenia w miejscach publicznych, w których nie da się zachować odpowiedniego odstępu (np. w ogródkach restauracji i barów) – w odpowiedzi na doniesienia, że dym tytoniowy przenosi zarazki.
Jako osobną grupę krajów wymienić można niektóre kraje azjatyckie (Chiny, Japonia), w których formalnego obowiązku noszenia maseczek może nie być, ale ze względu na normy kulturowe zakrywanie ust i nosa jest powszechne.

Jedynie kilka krajów na świecie do tej pory nie wprowadziło (przynajmniej lokalnie) żadnych przepisów nakazujących noszenie maseczek i w których takie zachowanie nie jest powszechne. W Europie są to Norwegia, Szwecja, Finlandia i Białoruś.

Za niezastosowanie się do obowiązku zasłaniania ust i nosa grożą kary grzywny. W Polsce jest to mandat w wysokości 500 zł, choć sprawa może również zostać przekazana do sanepidu, który może nałożyć nawet 30 tys. zł kary administracyjnej. We Francji grozi mandat w wysokości 135 euro. w Hiszpanii - 100 euro, w Portugalii między 120 a 350 euro.

W Irlandii maksymalna wysokość mandatu za nienoszenie maseczki wynosi 2,5 tys. euro, a w przypadku rażących naruszeń przepisów można pójść na 6 miesięcy do więzienia. We Włoszech kary mają charakter regionalny. W rejonie Mediolanu za nienoszenie maseczki grozi do 400 euro kary, a np. w Kampanii już do 1000 euro.

W Berlinie wysokość mandatu za niedostosowanie się do przepisów to od minimum 50 do nawet 500 euro dla „recydywistów”, w Nadrenii Północnej-Westfalii jest to 150 euro.

W USA w większości stanów noszenie maseczek jest obowiązkowe w wielu miejscach publicznych, zwłaszcza w zamkniętych obiektach. Wysokość kary za naruszenie tego obowiązku waha się od 100 do 300 dolarów.

Wraz z rozwojem pandemii wysokość kar podlega zmianom. W Wielkiej Brytanii do niedawna mandat za brak maseczki wynosił 100 GBP (50 GBP jeśli wpłaty dokonano w ciągu 14 dni). Ale 14 sierpnia Boris Johnson ogłosił nowe przepisy, które dwukrotnie podnoszą kary za każde kolejne wykroczenie. Niesubordynowani mogą zapłacić nawet 3200 funtów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto