Niektóre potrawy przynieśli mieszkańcy Sandomierza, odpowiadając w ten sposób na apel pomysłodawców wydarzenia. Burmistrz Marek Bronkowski częstował uczestników śniadania „sandomierskimi grzebykami”, zrobionymi z kruchego ciasta z nadzieniem z marmolady różanej. Owoce i warzywa oraz przetwory z nich przynieśli sandomierscy działkowcy. Miasto kupiło jagodzianki.
Na śniadanie przyszło mnóstwo osób. Sami organizatorzy wydawali się zaskoczeni zainteresowaniem, jakie towarzyszyło wydarzeniu.
Uczestnicy zgodnie chwalili pomysł. Sandomierzanka Ewa Guła była na śniadaniu z koleżanką, panią Olą z Ukrainy.
- To fajny pomysł. Ludzie mogą się ze sobą spotkać, porozmawiać i popróbować smakołyków. Wszystko jest bardzo smaczne - mówiły panie.
- Jest to coś nowego. W żadnym innym mieście nie spotkałam się z podobną inicjatywą – podkreśliła pani Teresa z Gliwic.
Jedzenie znikało błyskawicznie. Śniadanie zaplanowane było na dwie godziny, ale już po 30 minutach stoły były niemal puste.
Śniadaniu towarzyszył kiermasz produktów regionalnych. Na stoiskach było kupić między innymi miody, nalewki, pieczywo oraz rękodzieło. Były również słynne koguty z Kazimierza Dolnego i fasola z Wrzaw.
W ratuszu odbyło się spotkanie z Mikołajem Gospodarkiem, podróżnikiem, reporterem, współtwórcą projektu Slow Road i propagatorem idei slow life.
Śniadanie na Rynku odbyło się po raz pierwszy. Zorganizowano je przede wszystkim po to, aby zintegrować mieszkańców i zachęcić ich do wyjścia z domów.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?